Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 217.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   213   —

Książę uderzony był tém, że w chacie żadnego znaku chrześciańskiego nie znalazł, krzyża nigdzie, w mowie staruszka dziwne wyrażenia pogaństwem tchnące.
Na zapytanie Bartnik jeszcze bardziéj wylękły, zaraz się przed księciem śpiesznie przeżegnał, ale na tém podobno cała jego nauka chrześcijańska się kończyła.
Oznaki guseł pogańskich, wianki, zioła, nawet bałwanki dziwaczne widać było po kątach i nad progiem w ścianie. Starucha osłaniała je jak mogła od oczów, ale mowa obojga zdradzała pogan, którzy w głuchym tym zakącie, równie jak tysiące innych, żyli obyczajem praojców i pod dęby, do źródeł modlić się jeszcze chodzili.
Nazajutrz rano, spocząwszy na sianie w szopie, książę z Wichfriedem puścili się pokazaną im drogą ku Sulejowu, a mieli jéj jeszcze na dnia półtora.