Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 086.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   82   —

Pachołek popatrzał na nie ździwiony, potém na Stacha, mruknął coś do siebie, drzwi zaryglował i poszedł. Wieczorem w dowód wdzięczności przyniósł świeżéj wody.
— Znasz Juchima Skarbnego? — zapytał Stach.
Stróż milczący począł trząść głową, nie odpowiadał nic, i po długim namyśle i wahaniu, wyrwało mu się.
— A — he!
— Powiedz mu aby tu przyszedł do mnie. Powiedz że tu siedzi ten co mu winien siedemdziesiąt grzywien — i chce je oddać. Rozumiesz! On ci da coś za to!
Wcisnął mu znowu pieniążków kilka. Stróż stał długo skrobiąc się, jak osłupiały. Nie łatwo mu przychodziło myśli zebrać, nazwiska spamiętać; nie rychło téż dopiero rozważywszy wszystko, skinął głową i rzekł.
— A — he! Z tém poszedł.
Następnego dnia Stach skutku wyglądał, słuchał, czekał, zdawało mu się że albo go wezmą na spytki lub Juchim przyjdzie do niego. Zapomniano o nim.
Gdy stróż nadszedł a Stach go zapytał o żyda, nie odpowiedział mu na pytanie, tylko namyśliwszy się, zbył go swojém[1]
— A — he!

Ale głową tak trząsł jakby chciał dać do zro-

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.