Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 044.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   40   —

dnę stronę przegięty mężczyzna, blady, lat średnich, z głową śpiczastą, z twarzą wygoloną, w sukni jakby kleszéj, w czapce czarnéj wysokiéj na kształt zawoju, dziwnego kształtu, pasem skórzanym nisko podpasany. Twarz z małemi oczęty biegającemi, roztropna ale odstręczająca, krzywiła mu się, marszczyła, wygładzał ją téż ręką nieustannie i jakby osłonić pragnął.
Jaksa poznał w nim zaraz sędziego czyli podsędziego głównego krakowskiego, Gabryka Mierzwę, a i Goworek domyśleć się musiał co zacz był, i że z Krakowa przybywał, bo natychmiast jako ku gościowi, wyszedł przeciw niemu.
Mierzwa szedł bacznie się po zamku rozglądając, z twarzą posępną, zwolna krocząc, a zobaczywszy Goworka, zdala już witać go począł, zmuszając się do jakiegoś niezdarnego uśmiechu.
— Wasza miłość jesteście tu na zamku — począł Mierzwa głosikiem słodkim.
— Jestem sługą księcia Kaźmierza, — przerwał Goworek — i podczas tu gospodarzę, gdy miłościwego pana niema.
— A! a! — mruknął Mierzwa, gładząc się po brodzie, — a ja jestem podsędzią krakowskim, służeczką księcia Mieszka, od którego przynoszę pokłon i posłanie do brata.
— Książę właśnie dziś do dnia wyruszył na łowy — rzekł Goworek zimno.