Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 041.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   37   —

Chłopak się jakoś uśmiechnął dwuznacznie.
Jaksę to tém mocniéj dotknęło, że książę mu wczoraj nic nie wspominał o łowach, a wyjazd ten nagły był jakby ucieczką przed nowemi naleganiami. Słudze jednak nie chcąc okazać iż go ta wiadomość obeszła, nie rzekłszy nic, wyszedł Jaksa w podwórze, nie pewien co pocznie.
Wiedział on jak inni, że książę na tych łowach, które żadnéj nie przynosiły zdobyczy, bawił czasem tygodnie całe. Miał li czekać na powrót czy jechać precz? Znaczyłoż to, że książę chciał się pozbyć i uniknąć?
Tak dumał, gdy na przeciw siebie ujrzał idącego powiernika i najbliższego przyjacie Kaźmierzowego, którego wczoraj na dworze nie spotkał.
Dawny ten druh i wierny sługa księcia, który najtajniejszych myśli jego był powiernikiem, latami mu prawie równy, zwał się Goworkiem, a był Mazurem z pod Płocka, kędy posiadłości znaczne trzymał.
Nie opuszczał on nigdy osoby i dworu Kaźmierza, którego w Sandomirzu w rządach i sądach zastępował, wszystko niemal mając w rękach swych, skarbiec, ludzi i żołnierza.
Powiernik księcia, ukochany mu nie mógł być tylko po sercu jego mężem sprawiedliwym i dobrym. Takim téż był Goworek, oprócz innych wielu przymiotów mając i ten, że niespracowa-