Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom II 030.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   26   —

skinieniem ręki otworzył. Tu Oweinsowi pobożni zakonnicy wnijście do Czyśca wskazali.
Wszedłszy Oweins a kawał drogi przebywszy w ciemnościach, natrafił w istocie na miejsce w którém cierpieli ci co się oczyszczali i ci co na kaźń wiekuistą skazani byli. Ale u wnijścia począł go straszyć i odganiać Szatan, którego on nie uląkłszy się, potrącany, wypychany, ciśnięty przez djabłów, przeszedł przez te straszliwe miejsca męczarni. Tam widział winowajców ukrzyżowanych na ziemi, których węże opasywały i pożerały, innych nagich wystawionych na wicher północny, a nogami zanurzonych w nieugaszonych płomieniach; wplecionych w koła obracające się wiecznie, jęczących w jamach pełnych kruszcu roztopionego, miotanych burzą, tonących w rzekach w których szatani rozpalonemi widły ich trzymali.
W głębi tych przepaści widział studnią płomienistą, która dusze pochłaniała i wyrzucała.
Poznawał tu Oweins wielu swych towarzyszów broni. Odwaga go opuszczała gdy cały drżący dopadł wązkiéj kładki zawieszonéj nad przepaścią. Ale zaledwie dotknął jéj nogą aliści deska się rozszérzyła i powiodła go aż do wrót, które gdy się przed nim rozwarły, znalazł się w ogrodzie rozkosznym. Był to Eden, któryśmy przez grzechy pierwszych rodziców utracili, dzisiaj mieszkanie sprawiedliwych, nim się ztąd do niebios dostaną. Wszyscy