Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 275.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   271   —

winnam wiedzieć wszystko! Nie chce mnie znać? ma inną?
Milczenie było prawie przygotowaniem do pożądanéj prawdy, niemiec tarł czoło i pył strzepywał z sukni.
— Co ja ci mam mówić! — ozwał się ponuro. — Ostygł! o niczém więcéj nie wiem... Mnie się nie zwierza!
— Inną musi mieć — zawołała Dorota — ja to czuję. Ci co się mnie pozbyć chcieli, dali mu ją. Z was przyjaciel dobry gdy wam oń nie mówi nic!
— Tai się, bo wie żem wasz.
— O śmieszny człowiecze — zawołała Dorota — a któż ci broni psy na mnie wieszać, aby z niego wyciągnąć co wiedzieć potrzeba?
Nogami uderzyła w ziemię.
— Muszę dojść gdzie ona, kto ona, aby się jéj pozbyć! Nie możesz ty nic — wezmę innego.
Wichfried spojrzał na nią.
— Weźcie sobie innego — rzekł — jam już dla was ufność jego postradał. Odwraca się odemnie i tai — dość mi!
Ruszyła ramionami Dorota.
— Wszyscyście tacy! jeden od drugiego nie wart więcéj na źdźbło.
Niemiec nie bronił się już nawet, siedział jak zlodowaciały.