Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 254.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   250   —

Słuchali go zdumiewając się niewyczerpanej erudycji i łatwości strojnego słowa. Cystersi, do których zakonu skłonność i przywiązanie wielkie okazywał, zazdrościli go księciu i kapitule, przyklaskując uczonemu i świątobliwemu młodzieńcowi.
Nawet gdy najposępniejszej był myśli, a na sercu ciężar miał największy, Kaźmierz wśród tych przyjaciół swych odzyskiwał swobodę ducha i wesołość, zapominał o powszednich troskach, zatapiał się w rozmyślaniach nad wielkiemi zagadnieniami natury i przeznaczeń człowieka, do których legendy treścią swoją pobudzały.
Były to czasy cudów i cudownych ludzi, pobożności gorącéj, uniesień ku niebu, ascetyzmu i zapału religijnego. Były to czasy, gdy suknię św. Bernarda powołującego na wojnę krzyżową rozdzierano na drobne szczątki, gdy na krzyże niestało tkaniny, aby niemi obdzielić tysiące; czasy, gdy święci ludzie widzieli nad sobą rozwierające się niebiosa, gdy pustelnicy karmili się łzami i modlitwą, w postach trwając całe miesiące; czasy, gdy na wagę złota i dyamentów kupowano relikwie świętych, a klasztorom pobożnym nadawano całe księztwa, aby bez troski o chleb głosiły chwałę Bożą.
Na zachodzie rodziły się rycerskie poemata, na wschodzie odegrywały się one pod murami zagrożonej Jerozolimy, na północy legendy, jak