Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 183.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   179   —

spiesznie odprawił, kazał wina podać i z uprzejmością wielką gościa przyjąć się starał.
— Niewiecie co o Mierzwie? — spytał Stach — od bardzo dawna nic od niego niema.
Juchim głową pokiwał z wyrazem jakimś wątpliwym.
— Nie daje o sobie znać — dodał przybyły — chyba gdy mu płacić trzeba.
Juchim milczał, zdawało się że oskarżać go nie chciał a bronić się obawiał.
— Co wy myślicie? — mówił daléj Stach — ważyłżeby się na zdradę?
— Miłościwy panie — odparł Żyd po namyśle — nic nie wiem — ale to człowiek biedny a bieda wiele może. Ma dużo dzieci, dużo bab, dużo nałogów[1] — Kto go wie! kto go wie!
Stach wiedział że podejrzana rodzina Mierzwy z różnych istot złożona, związanych z nim nierozgmatwanemi węzłami, znajdowała się w Krakowie, zapytał o nią Juchima.
— Ich tu dawno niema — odparł żyd — powywozili się do Raciborza...
Wszystko to było podejrzanem, a żyd, któ,remu to wskazał Stach, nie zaprzeczał, nie bronił zdawał się złe domysły potwierdzać milczeniem.
— Przysiągł nam, płacimy mu! — mówił Stach — jeżeli cnota zdradza — źle będzie z nim.

Po długiem milczeniu, Juchim odwrócił się do mówiącego.

  1. Przypis własny Wikiźródeł Błąd w druku; brak kropki kończącej zdanie.