Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 182.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   178   —

na nim Stach że przed księciem wcale nie wspomni nawet o odprawie jego.
Wieczorem gdy już zastępcę znaleziono, klucze oddawszy, Stach o mroku przeniósł się do dworku Jagny, która go przyjęła nie zbyt rada i trochę pomięszana. Rosło w nim przywiązanie do niéj i zajęcie jéj losem a w miarę tego dziewcze zdawało się stygnąć i coraz stawać mniéj przystępném.
Nie długo téż natrętnym jéj być miał, bo się zaczął wybierać w drogę. Potrzeba było dowiedzieć się co się z Mierzwą działo, który znaku życia nie dawał.
Stach miał go w podejrzeniu i naocznie chciał się przekonać co myślał i robił. Juchim utrzymywał że o nim niewiedział wcale.
Żyd, któremu bicie pieniędzy wydzierżawiono, dla Stacha który do tego dopomógł, był z poszanowaniem wielkim. Działo mu się dobrze, zdawał się téż sprzyjać księciu — lecz i temu Stach nie bardzo ufał. W dworku Skarbnego więcéj coraz było życia i ruchu, ludzi się tam przesuwało dużo, zwożono kruszce w sztabach, rozsyłano drobne pieniążki worami.
Ile razy się tu Stach zjawił przyjmowano go jako zwierzchnika, któremu cześć i wdzięczność należała. Na wyjezdném zapragnął się z Juchimem rozmówić i pospieszył do niego.
Skarbny pospiesznie wystąpił na spotkanie, kilku swoich, z któremi miał coś do czynienia,