Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 178.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   174   —

Wesoły to był człek, a przynajmniéj przed Kaźmierzem takim się okazywał. A że o niewiastach mówić lubił i język miał tłusty, czasem ponurego rozbawił — książe doń był przywiązany i zawsze go witał rad u siebie. Książe Roman w sobolowym kożuchu siedział téż czekając w przedsieni, przybycie więc weselsze się stało niż zwykle, bo Roman śmiech z sobą nosił. Poszli zaraz do ostygłéj wieczerzy i do kubków..
Roman, druhowi swemu, widując go prawie zawsze zadumanym, lub na rozmowach o rzeczach smutnych z uczonemi, dowodził że powinien był te wszystkie myśli ponure w kąt rzuciwszy, życia zażywać, niewiast sobie ku uciesze więcéj przysposobić, i biesiadników ochotniejszych. Nie widząc na zamku tylko podżyły orszak Heleny, śmiał się kniaź z tego obyczaju surowego i do poprawy zachęcał.
Wesoły Rusin, nawet wobec księżnéj Heleny języka nie umiał powstrzymać, śmiech wywołując na jéj blade usta.
Przybywszy na zamek, Stach, że już pora była późna, do dworku Jagny nie idąc, na górce swéj nocował. Nazajutrz rano zdawszy prędko skarbiec Rajcowi pospieszył do Jagny.
Choć mu na duszy było ciężko, nie mógł się wstrzymać od objawienia radości gdy ją zobaczył. Znalazł ją jak zawsze roztargnioną i nie wesołą.
Przyjęła go rada, ale przedewszystkiem o księ-