Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 134.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   130   —

częli się więc po chwili kupić i garnąć wszyscy jak kto chciał, Krakowianie ze sobą, Mazury, Poznańczycy, Sandomirzanie i Lubelscy, wedle gromad i ziem do których należeli. Podkomorzowie książęcy przy stołach gospodarzyli. Sam Kaźmierz z duchowieństwem i książęty zajął miejsce osobne, ku któremu kto mógł spoglądał, bo wszystkich ich nie każdy znał i nie łatwo mógł zobaczyć. Pokazywano ich sobie — oto nasz!!
Wśród zasępionych, namarszczonych, pokrzywionych różnie twarzy, Kaźmierzowa królowała pięknością i weselem. Sam on innych zachęcał do spełniania kubków, a rozmowy ochocze wszczynał, mieniąc ten dzień najpiękniejszym życia swojego.
A że duchownemi był otoczony i rozmowy na tor poważny weszły, rad u stołu się zasiedział, o potrzebach ziem tych i przyszłości ich rozmawiając z niemi. Mówiono o zakonach nowych, o klasztorach wznoszących się na chwałę Bożą, benedyktyńskich, norbertanów i cystersów, o pobożności i pracowitości ich, potrzebie nawracania ludu, o sprawach niemiec i świata, o cesarzu i ziemi świętéj, wyprawach do niéj, jako na pogan sąsiednich w Prusach i Polesiu.
Upłynęło czasu wiele i ani się spostrzegł książę gdy sam dotrzymując wszystkim, co się około niego mieniali ciągle, wstawali i przychodzili coraz nowi, do nocy tak przetrwał.