Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 125.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   121   —

przyjęli. Przybyć więc miał Bolesław Wrocławski, Otto, który trzymał Poznańskie, Mieszek Szlązki, Leszek Mazowiecki, syn Kędzierzawego i inni. Pomorscy namiestnicy, ziemianie nie tylko Krakowscy, ale z najdalszych krańców, które stanowiły dawną całość i do jedności się poczuwały — zjechać téż mieli.
Jesień była niepóźna jeszcze, ciepła i dosyć pogodna, gdy Kaźmierz z licznym dworem, wojewodami, żupany, urzędnikami mnogiemi, po królewsku niemal w podróż się wybrał. Towarzyszyło mu i duchowieństwo liczne i rycerstwo przydworne i czeladzi zastępy całe i długie wozów szeregi. Dobrze wprzód, nim on sam wyruszył z Krakowa, dwór wyjść musiał, aby po drodze przez okolice w większéj części mało zaludnione, piaszczyste, leśne, gotować obozowiska, pasze, namioty, mosty i dla mnogiego ludu a koni, pożywienie. Wypadała droga oznaczona do Łęczycy tak, iż mało i niewiele znaczących osad dotykała; idąc niezamieszkałemi stronami — Książe chciał może uniknąć grabieży, którą prawem chciał ukrócić, a w tłumnéj podróży zapobiedz jéj było trudno.
Kaźmierz choć kilka dni utrudzające trwało ciągnienie, był dobréj myśli, bo się zbliżał do dawno upragnionego celu. Czuł się po raz pierwszy istotnym panem na téj ziemi, któréj przynosił rószczkę oliwną. Nigdy go weselszym, pię-