mając zająć miejsce na zjeździe, opiekunów prawa nowego, stróżów jego, a zapewniając majętnościom swym bezpieczeństwo.
Najbardziéj jednak cieszył się książe Kaźmierz który tém prawem panowanie swe chciał uświetnić, sumieniu ulżyć, cześć sprawiedliwości, jaką w duszy nosił, czynem stwierdzić.
Dawno już, bo od pierwszéj niemal chwili, gdy go na Krakowie osadzono, marzył o tym zakonie sprawiedliwości.
Narzekania na Mieszka i Kietlicza, którzy tak srogo uciskali wszystkie stany, wkładały nań obowiązek zaprowadzenia prawodawstwa nowego.
Największą ofiarę rzeczywiście czynił on, bo się z praw swych wyzuwał, nic w zamian nie biorąc.
Arcybiskup Gnieźnieński i Biskup Poznański, którzy z innemi pasterzami na czele zjazdu zasiadać mieli, zapewniali go tylko, iż nie jedno potwierdzenie uchwał Łęczyckich wyrobią w Rzymie, ale i prawa następstwa na stolicę, złamanego przez wyniesienie Kaźmierzowe.
Najwyższy biskup rzymski, rozdający berła i korony, sam miał uczynić Kaźmierza panem, gdy on dotąd uważał się za przywłaszczyciela.
Radosny to więc dzień był, gdy książe ze świetnym orszakiem, któremu mnogie poczty ziemian towarzyszyły, po wysłuchaniu nabożeństwa
Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 123.jpeg
Ta strona została uwierzytelniona.
— 119 —