Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 112.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   108   —

tęsknili. A był człek wcale nie uczony choć rozumny, mądrych z ksiąg słuchał rad i często twardy orzech im dawał do zgryzienia. Dziwili się mu ci co czytali i uczyli się iż pisać ani czytać nie umiejąc prostym rozumem sięgał tam, gdzie ich mozolnie nabyta nauka doprowadzić nie mogła.
Gdy po wieczerzy na zamku zasiadali u stołu Scholastyk Lambert, Opat Lucjusz, czasem który z benedyktynów tynieckich i młody Wincenty, przedmiotem rozmów najczęściéj teraz bywały prawa różne, stanowione dla państwa, o których książe rad się był dowiadywać.
Razu jednego po powrocie z Wrocławia, Wincenty przyniósł z Troga Pompejusza powieść o Liguriusie (sic)[1] który ziemi swéj prawa nadał surowe bardzo a zbawienne, obowiązując do przysięgi ziemian swych, ażeby im póty byli posłuszni, dopókiby on nie wrócił. Poczém udał się na wyspę Kretę, na dobrowolne skazując się wygnanie i tam umarł. Ziemianie, którym surowość zakonów dolegała, z grobu prochy jego dobywszy. przywieźli je nazad, aby się od przysięgi uwolnić
Książe Kaźmierz ciekaw był się o prawach tych dowiedzieć, a Wincenty wyliczył ich dwanaście.

Pierwsze prawo stanowiło ażeby lud panu

  1. Gesta romanorum.