Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 092.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   88   —

okiem spisywało się co droższego, a co pospolitszego na karbach znaczyło.
Do pisania naówczas ludzi nie było wielu, a i ci ważniejszemi sprawami się zajmowali, w spichrzach więc i skarbcach odwiecznym zwyczajem, na drążkach drewnianych zarzynano znaki ile czego naliczono. Karby te podwójne były aby dozorca i podskarbi miał każdy swoje i przyłożyć je mógł dla sprawdzenia do siebie.
Stała ich cała więź w izbie Stacha, który zresztą w sklepioném swém szczupłem mieszkańku, do którego wschodki kamienne wązkie i ciemne prowadziły, nie wytwornie był zagospodarowany. Stał w niem tarczan z ladajaką pościółką i okryciem, stół na krzyżowych nogach, ławy w oknach we wgłębieniach grubego muru. Kilka półek wpuszczonych w ściany służyły do pomieszczenia rzeczy drobnych, a prócz dzbana do wody, kubka, ręczników i trochę broni, nic tam nie zwracało oka. Ciemna komórka obok resztę mienia zamykała. Stach mało kogo tu przyjmował, a sam téż był jak gościem, bo albo w skarbcu porządek czynił, albo na dół zszedłszy do dworu, z ludźmi się rozgadywał, lub na miasto zbiegał często i tam mając do czynienia.
Było mu tu szczęśliwie i dobrze jak mało komu, bo zazdrości nie obudzał. Roboty miał dużo, kłopotu nie mało, płacę lichą, wygód niewiele, a nie dobijał się o nic więcéj, o łaski niczyje