Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 089.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   85   —

za rozkazami pańskiemi wiązki siana i miarki owsa u wieśniaka wziąć darmo nie było wolno.
Ziemianie téż często gęsto po śmierci proboszczów zajeżdżali majątki ich, żywili się spichrzami — a zrzec się tego nadużycia niemiłém im było.
Gdy Kaźmierz zażądał zjazdu, Biskup Gedko zwołać go obiecał — ale tłumaczył się że czas nie był po temu.
— Ojcze mój — odparł Kaźmierz, — jeżeli sądzicie że ja na słowie skończę, a nie dokonam co zamierzyłem — mylicie się. Raczéj stolicę tę porzucę niżbym miał odstąpić od tego co rzekłem. Tém jednem usprawiedliwię się w obec sumienia mojego.
Biskup błogosławił i pochwalał, ale właśnie trafiała się zręczność i pora dogodna zdobycia od Rusi Brześcia, Włodzimierza i Chełma. Kniaziowie ruscy wadzili się z sobą, Kijów był w wojnie z Czerniechowem, a Brześć zająć koniecznością było. Rycerstwo i ziemianie woleli ciągnąć na Ruś niż na zjazd, który się im groźnym wydawał. Sądzono może iż Kaźmierz w boju i po wojnie, w sprawy ruskie wwikłany, zapomni wielkich swych zapowiedzi.
Poszły więc, natychmiast po osadzeniu dwóma namiestnikami Pomorza, wici po kraju na wojnę. Ruszało się wszystko ochoczo, spokój się naprzykrzył, wyprawa łup obiecywała. Biskup Gedko