Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 076.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   72   —

Wprędce jednak zmieniła usposobienie, widząc że niemiec posmutniał, wzięła się do niego, okazując przyjaźń wielką i zaręczając że najmilszym jéj jest po księciu. Łacno go znów ujęła i dała mu zapomnieć o wszystkiém.
Nie prędko postrzegłszy że wybiegła do niego nieodziana jak zwykle, zawstydziwszy się, wyszła przykazując by czekał na nią. Wysłała mu wino i jedzenie, a wkrótce wróciła już strojna, wesoła, zalotna, nie szczędząc ani słów, ni wejrzeń, ni przymilań; co przy pomocy wina, upoiło niemca tak dobrze iż jéj na wierną przyjaźń i posługę, palce złożywszy, poprzysięgał. Sam już nie wiedział co się z nim działo. Domagał się pocałunku, od którego gdy mocniéj jeszcze rozgorzał wdowa go ze śmiechem za drzwi wypchnęła. Niewolnikiem już był.
Gdy wdowa rozmyślała o środkach jakiemiby księcia mogła uwikłać, bodaj czarów i napojów używając do tego, o które się starać miała, Stach równie gorliwie pracował by się pozbyć niebezpiecznéj zwodnicy. Zaledwie bracia z Tęczyna ze dworu zjechali, pobiegł dostać języka o nich.
Sam jednak przystępu do nich nie mając, Jaśka Bogorję na to nasadził.
Rodzin wiele spokrewnionych z Toporczykami gościło w Krakowie, które się z niemi spotkały gdy na zamek jechali i powracali z posłuchania. Znano ich jako prawie tu jedynych sprzyjających