Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   69   —

Rzekł i zamilkł, a Wichfried rozmowy nie przedłużał.
Tegoż wieczora, gdy się najmniéj spodziewano, przybył Jaksa z miasta oznajmując księciu, iż ludzie z Mogiły jadący opowiadali o księżnie Helenie, która z synem i dworem do Krakowa ciągnęła.
Wiadomość ta mocno poruszyła Kaźmierza, nietylko zdziwienie okazał, ale frasunek i niecierpliwość z powodu, że rozkazów jego nie czekając, księżna sama tak pospiesznie się i nierozważnie z Sandomirza wybrała.
Nie było już sposobu zaradzić na to, a gdy inni na spotkanie księżnéj jechać się wybierali, musiał też i Kaźmierz na koń siąść, i posępny jechał przeciw żonie.
Goworek na kilkanaście staj wyprzedzający ją, opowiedział księciu, iż z tęsknoty i niepokoju o męża, dłużéj wytrwać nie mogła, a za to raczéj dziękować niż gniewać się przystało. Przywitał Kaźmierz żonę, jak zawsze ze czcią wielką, synaczka, którego kochał bardzo, na koń do siebie wziął i tak cały orszak zatoczył się na Wawel, gdzie go biskup Gedko też witał.
Z księżną razem wszystko co do jéj ruskiego i polskiego dworu należało, przyciągnęło, niewiasty na wozach, skrzynie malowane i złocone, sprzęty, konie, aż do zabawek dziecięcych, cze-