Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 070.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   66   —

uszy pańskie słuchać nie mogą. Srom i hańba dla nas, a upamiętania nie zna.
Po namyśle książe się odezwał.
— Prawdali to wszystko, co o niéj mówicie? bo ludzie są źli, a niewiasta bezbronna.
— Cała ziemia patrzyła i widziała, co poczynała Dorota, świadków dosyć jest — rzekł Dobrogost.
— Z niewiastą — odparł Kaźmierz — wojna wam nie przystała, a na siostrze rodzonéj gwałt popełniony sromu tylko przysporzy. Dajcie jéj czas do upamiętania, wybierzcie dla niéj męża statecznego, poślubcie ją komu, odpowiedzialność z was spadnie.
Sędziwój rzekł z pogardliwym uśmiechem, że dla Doroty męża nie znajdzie nigdzie, bo choć urodziwą jest i nie bez wiana, osławioną też i płochą.
— Jedno tylko pozostaje miłościwy panie — rzekł śmiało Dobrogost, zamknąć ją za kratę i posadzić, aby pokutowała, inaczéj już szaleć nie przestanie.
— Na to ja, jeżeli mnie pytać będziecie, nie pozwolę — zawołał Kaźmierz. — Należy się słabéj niewieście czas, miłosierdzie, pobłażanie. Uczyńcie to, proszę was, abyście nie poczynali nic gwałtownie, tego po was żądam i wymagam, a ja starać się będę, aby przez poważnych ludzi i nie-