Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Stach z Konar tom III 037.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—   33   —

od samego Kaźmierza, z którym sprawa nie była dokonaną. Wzięto go wprawdzie i na stolicę wprowadzono, ale opierającego się i zarzekającego. Widział że zdobywać jéj nie potrzebował, bo mu się wszystkich serca same rzucały pod nogi, bramy same otwierały, ale Biskup czuł że dobrowolnie ciężaru jaki mu na ramiona wkładano nie przyjmie, że na skinienie brata ustąpić gotów, a nawet dopomódz do odzyskania władzy. Był panującym z musu nie dobréj woli, posłusznym losowi, nie przekonanym jednak aby powinnością jego było panować i by miał do panowania prawo. Musiano więc stać przy nim na straży i zmusić go by cugle wziął w ręce.
Zadanie to głównie przypadało Biskupowi. W istocie nie Kaźmierz panował tu ale Gedko z ziemianami krakowskiemi. Kaźmierz był jakby w niewoli u nich, z któréj nie powinni go byli wypuścić.
Z kilku słów, z całego obejścia się wnosili, iż najlżéjszego starczyłoby pozoru w téj chwili aby ustąpił do Sandomirza, którego żałował.
Naradzano się po cichu, jak go tu strzymać, jak przekonać i umocnić. Nadewszystko z oka go spuszczać, ani sobie samemu zostawić nie było można. Ułatwiało zadanie to że Biskup miał za sobą i księżnę Helenę i wszystkich przyjaciół Kaźmierza, Jaksę, Goworka, Wichfrieda. Najbliżsi serca jego chcieli go widzieć na stolicy i gotowi