Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 164.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mawiało. Kalectwo jego zrażało, wspomnienie dwóch nieszczęśliwych panowań, nie zachęcało do trzeciej próby. Nie było tajemnicą dla wielu, że August II z królem Pruskim, o rozerwanie Rzeczpospolitej się układał i chciał ją połączyć z Saksonją, jako państwo dziedziczne.
Dla silnego dotąd w Litwie domu Radziwiłłowskiego, który i teraz miał zająć stanowisko przeciwko Czartoryskim, moment był stanowczy. Albo miał przyjść do znaczenia większego jeszcze, dla pochwycenia władzy i przewagi na Elekcji, albo... albo mógł zażedz wojnę domową. Tu nie sił brakło, ani środków, ale głowy. Doradców miał Radziwiłł wielu, ale na pojęcie własne położenia, zdobyć się nie mógł. To co chwilowo pochlebiało jego dumie, chwytał, choćby przyszłości miało się stać szkodliwem. A na dobitkę, w tym czasie, gdy najpotrzebniejsze było trzeźwe zapatrywanie się na wypadki, wojewoda biesiadował, bankietował i kraj zapełniał wesołą wrzawą. Po za nią nadchodzącej burzy nie słyszał.
Hetman, jaśniej widzący rzeczy, radził sobie jak mógł. Do niego się zjeżdżano ze skargami, doniesieniami, z planami postępowania.
Tołoczko przez cały wieczór tu pozostawszy o własnym frasunku zapomniał.
Hetmanowa miała też wiele do czynienia. Stolnik litewski, którego imię już jako kandydata do tronu, słyszeć się dawało, serce jej, a raczej głowę zajmował całą. Wydrzeć go wojewodzicowej Mścisławskiej jakiemikolwiek środkami, było na teraz najgłówniejszem zadaniem. Zdawało się jej, że może tego do-