Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 147.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rotmistrz zobaczył go bezprzytomnego prawie, wpadającego na górę i przeciskającego się do sypialni, w której drzwiach natłok był służby i starszyzny dworskiej.
Wszechmogącego przed chwilą ministra popychano i jakby już upadek jego był przewidziany, nikt nie zważał na niego, nieodpowiadano mu na pytania natrętne.
Chciał z przedpokoju przebojem dostać się do łoża chorego, ale gdy już jedną nogą stał na progu, drzwi gwałtownie z wnętrza zamknięto. Kapłan spowiednik wszedł z przenajświętszym Sakramentem.
Cisza nastała wielka i oczekiwanie. U drzwi w trwożnym niepokoju stała cała rodzina: elektorowa, córki królewskie zbite w jednę grupę jakby szukały w sobie opieki, szeptały płacząc. Obok nich z załamanemi rękami, zapłakany jak one stał książe kurlandski. Nieco opodal Chevalier de Saxe i książe Ksawery. Wszyscy porażeni tym ciosem, który się wydawał śmiertelnym.
Ci co króla w tym roku, szczególniej ku jesieni widywali, nie taili się z obawą. Doktorowie na zapytania odpowiadali ruszeniem ramion i mruczeniem niezrozumiałem. Sam humor króla od powrotu z Warszawy, zmieniony stan umysłu, niepokój, uskarżanie się na dolegliwości, napełniały trwogą.
Nie było dziwnem dla nikogo, że po wejściu spowiednika, August pozostał z nim zamknięty przez godzinę. Przez cały ten czas ci co byli zgromadzeni w przedpokoju, nie śmiejąc się ruszyć, pozostali w miejscu jak przykuci. Rodzina króla na przedzie stała odosobniona. Z niej ks. kurlandski i córki naj-