Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 103.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

panowaniem nad niemcami całemi. Nie twoja jedna korona zachwiała się na skroni, Cesarska także chwieje się i spaść może.
August stał blady.
— Polska nie ucierpiała nic za mojego panowania, wojna jej nie tknęła — począł żywo — spodziewam się miłości od nich, rządziłem łagodnie, nie posadziłem nikogo na Königsteinie. Saksonja, boli mnie to, mówią, że wycieńczona, ale Brühl powiada, że ją zniszczył Szwed, a Prusacy już przyszli na wynędzniałą. Jednakże podatki płacą, pieniądze mamy, nie brakło ich nigdy, nigdy. Pytałem o to Brühla.
— N. Panie, jeżeli była czyja wina — rzekł Steinheil, to pewna, że nie twoja.
— Brühlowi winienem największą wdzięczność — mówił August — a za to, że się dla mnie poświęcił ściga go nienawiść, obrzucają go potwarzami.
Rezydent zamilkł.
— Mów-że — nalegał król.
— Nie będę kłamał — odparł Steinheil — ale po co Wam N. Panie, po czasie zgryzoty szukać? Brühl służył wam może dobrze, ale sobie lepiej jeszcze, uczynił was niewolnikiem, niedopuścił ludzi ani prawdy do uszów waszych...
— Jakto? i ty go obwiniasz? — przerwał król przestraszony.
— Ja? nie, ale własne jego sprawy... — począł powoli Steinheil.
Na chwilę August zamilkł oniemiały. Podeszli kroków kilkanaście.
— Nie uwierzysz — zaczął król znowu, zmieniając ton — jak mi smutno teraz. W tym ogrodzie, za ży-