Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 102.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w ogóle rzadko prawdę słyszą, a W. Kr. Mość nie stanowicie wyjątku.
— Ale Brühl mówi mi wszystko — zawołał król.
— Tak N. Panie, wszystko co znajduje właściwem, a co nie zaburza spokoju W. K. Mości.
— Co trzymasz o Brühlu? — wtrącił August — zdolności ogromne, miłość dla mnie niewzruszona.
Steinheil się uśmiechnął bardzo nieznacznie, lecz król, który niespokojnie badał go, dojrzał ten nienarodzony półuśmiech i zasępił się.
— Gdyby nie Rossja — rzekł — gdyby nie Moskwa, Brühl tak prowadził interesa moje, że bylibyśmy wszystko odzyskali. Ocalił wiele, honor mój cały. Saksonja odżyje... Polska wybierze po mnie jednego z synów... Alboż to nie świetny koniec takiej zajadłej wojny. Siedm lat wytrwać alboż to nie bohaterstwo?
Za każdym frazesem król się zatrzymywał spodziewając odpowiedzi. Steinheil patrzył w ziemię i milczał.
August łagodnie jakby go chciał przebudzić z uśpienia, wziął za suknię i rękę położył na ramieniu.
— Mów, mów — odezwał się łagodnie. — Od mojego powrotu męczę się myślami. Cierpię... Brühl mnie pociesza... ale wewnątrz czuję, słyszę jakieś głosy.
Zwolna rezydent głowę podniósł, stara jego, jakby z pargaminu wykrojona twarz przybrała wyraz uroczysty, poważny.
— N. Panie — odparł. — Ci co mówią ci pochlebstwa, kłamią, a głos twój wewnętrzny prawdę ci mówi. Siedmioletnia wojna zadała ci cios śmiertelny. Prusy rozpoczęły te zdobycze, które się skończą ich