Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Saskie ostatki tom 2 095.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

koić, ale dla niej to była rzecz obojętna. Natomiast postawienie na swojem, zwycięztwo odniesione nad matką bardzo jej pochlebiało. Miała despotyzm w charakterze.
Naostatek Tołoczko w kłopotach, zadłużony, stawał się jeszcze zależniejszym od hetmana i od niej, a ona go ciągle potrzebowała.
Był wtajemniczony we wszystkie jej intrygi, a co mu nakazywała, ślepo spełniał.
Małżeństwo to więc przyprowadzić do skutku, było zawyrokowanem.
W Wysokiem zastała hetmanowa, mecenasa Pląskowskiego, który miał sobie powierzone interesa księcia na Litwie. Prawdę rzekłszy, był to więcej daleko sługa jej, niż męża, bo tak interesami kierował, by zawsze się spełniała wola księżnej i temu był winien, że od lat dziesiątka pozostał na miejscu, dostając co roku gratyfikację.
Zobaczywszy go, przypomniała sobie zaraz wydziedziczenie Anieli, którem ją straszono.
— A! mój mecenasie — zawołała — rada ci jestem niewymownie, bo tobie jednemu wierzę. Ty mi powiesz czy to może być, aby matka córkę wydziedziczyła i jej się wyrzekła?
Mecenas prosił o szczegóły, które księżna w krótkich słowach zawarła.
— Mościa księżno — odparł Pląskowski — nim na to pytanie będę mógł odpowiedzieć kategorycznie, proszę mi pozwolić sprawdzić okoliczność jednę. Oto przypominam sobie, że byłem na pogrzebie ś. p. strażnika i tam rozmowa się toczyła o jego spadku. Zdaje mi się, że nie cały majątek należy do żony, że on