Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom I 212.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
206

palmie kwietniowéj i opylonym wianku ostatniego żniwa. Wszędzie widać było wielkie a skrzętne ubóstwo człowieka co się z niem pogodzić i żyć umiał. Stara Żelizowa zdawała się jéj myśli zgadywać, przysiadła się do niéj i po cichu rzekła:
— Widzisz pani jak nam tu dobrze, cicho i spokojnie, Bogu i dobrym ludziom winniśmy osłodę w nieszczęściu co i własne i cudze serca poznać nam dało... Cóż życzyć więcéj? chyba wytrwania i chwili kiedy nasz syn dorośnie do pracy aby się nią dobrodziejom wywdzięczył, a z nami mógł być ciągle razem..... Bo to jeszcze jeden jedyny ciężki kęs do zgryzienia, że go ledwie zrzadka i nakrótko widywać możemy.
— Ale za to, — odezwała się Podkomorzanka, — ilekroć go widzicie to coraz dorodniejszym i pełniejszym siły i przyszłości..... Jabym go teraz nie poznała tak zmężniał i spoważniał.
— Już téż czas, — rzekł stary, — nam u-