Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 138.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
135

— Teraz, śmierć chyba nas rozłączy!!
Nie było czasu bawić i choć gospodarze chcieli bym dłużéj pozostał, obawiając się podejrzeń, ruszyłem zaraz do miasteczka, a ztamtąd nocą powróciłem do domu. Ludwika przyjechała dopiero nazajutrz, i nic w pozornych stosunkach naszych nie zmieniło się, a ja po niejakim czasie odetchnąłem ze strachu.
Tymczasem pan Bolesław przyjechał raz, drugi i trzeci, przesiadywał po dni kilka, a Prezes coraz był natarczywszy, a Ludwika wciąż mu odpowiadała że nie chce wychodzić za mąż. Franuś który już wyszedł na chłopaka ale nie zmienił uczuć swych dla siostry i chęci pozbycia się jéj z domu, pierwszy nas podsłuchawszy i podpatrzywszy gdyśmy się schadzali na długie rozmowy w ciemnéj ulicy kasztanowéj, powiedział przed ojcem.
— Wszystkiemu temu winien Poroniecki.
— Poroniecki? — zapytał Prezes.