Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 073.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
70

Wepchnięto mnie tedy do wielkiéj izby dosyć ciemnéj, po któréj z długim cybuchem w ustach, przechadzał się ów mały ale ważny człowieczek, od którego nateraz przyszłość moja zależała. Wieloryb stanął równie pokornie jak ja u samych drzwi i począł od ukłonu pełnego namaszczenia.
— No! co to tam takiego? — żywo począł dyrektor.
— Jestto, proszę Jaśnie Wielmożnego pana — (tytuł ten wprawiał zawsze w dobry humor pana radzcę stanu) — jestto biedny sierota, dziecko szlacheckie, które Kulikowa przyjęła z litości, chcielibyśmy go oddać do szkół,
— Do szkół! a to poco! — odezwał się stając potentat — po co! wszyscy do szkół! do czego im ta nauka! Wszyscy do tych szkół się cisną! szkoły są dla majętnych dzieci szlachty! Ma rodziców?
— Sierota zupełny i bez żadnego funduszu.