Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Resztki życia tom III 047.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
42

ale nas wszędzie tak samo przyjmowano, jałmużną, chlebem, a sieroty nikt nie podjął się wziąć od starca i zbywano różnemi wymówki.
Ku wieczorowi trzeciego dnia dziad co dotąd nadzwyczajną jakąś pchany siłą szedł, żem za nim ledwie mógł podążyć, choć wprzódy ledwie miał mocy dosyć, by przez izbę się przewlec — upadł m i nagle przed wrotami domostwa które opuściliśmy właśnie.
— Dość tego, — zawołał — lu dzi niema, czas umierać... i przycisnął mnie do serca z takiem łkaniem rozpaczy którego do śmierci nie zapomnę. — Gdy będziesz głodny idź do psów, — rzekł, — nie do ludzi... idź między wilki prosić ochłapa... niema braci, niema ludzi!... Krzyże stoją, ale Chrystusa z nich zdjęli żeby na niego nie patrzéć, żeby go nie naśladować... Ziemia przeklęta... w bydło nas Bóg przemienił... umrzeć, umrzeć by nie patrzéć!
I tak wołając, miotał się biedny dziad mój