Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 273.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niewiem, dawno tu nie był. —
W tem uścisk staruszki, która wywlokła się na ganek przeciwko wnuczki, przerwał rozmowę. Julja niespokojna czyhała na chwilę, żeby sam na sam z Marją pozostać.
Położenie Marji było ciężkie i bolesne, lecz kłamać, ani mogła, ani chciała. Prędzej, później Julja dowiedzieć się musiała prawdy. Jan był w niebezpieczeństwie, choroba jego przybrała charakter straszliwy, doktorowie rozpaczali o nim. — Stary Darski w ponurem milczeniu, nieporuszony dzień i noc siedział u jego łóżka.
Pod pozorem znużenia szybko Julja rozstała się z babką i z bijącem sercem pobiegła do Marji. Marja klęczała na modlitwie, wstała, wzięła rękę Julji i poważnie wskazała jej krzyż.
— Co to znaczy? Marjo! na Boga —
— Módl się — Juljo...
— On umarł!
— Żyje jeszcze.