Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 226.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Tym czasem prezes, przy swojem sknerstwie dziwaczny, przeniosłszy panowanie do domu podkomorzynej, nie bardzo był rad nowej swojej dziedziczce, której widocznie nie lubił. Ciągłe wymagania pomocy pieniężnych robione w różny sposób przez podkomorzynę, niecierpliwiły go i gniewały. Łajał podkomorzynę, bił jej służących, a Matyldzie, której sentymentalnych tonów niecierpiał, dogryzał najbardziej. Wszystko w niej mu się niepodobało. Pewny, że go tu nie pożegnają zrzeczeniem się jego fortuny, jak w Dąbrowej, pozwalał sobie co mu na myśl przyszło. W ostatku ulubionego bardzo pannie Matyldzie młodego, pięknego i wcale do rzeczy, ale zupełnie ubogiego starającego się — odpędził bez żadnej innej przyczyny nad to, że był ubogi.
Napróżno starano się go uprosić, pokonać, wymodlić pozwolenie, prezes im bardziej naglony, upierał się coraz mocniej. Trzeba było wypowiedzieć dom panu Tadeuszowi, a na jego miejscu sam prezes