Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 211.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rego nie dla siebie, ale dla wnuczki żal jej było, dodała z westchnieniem:
— Pan wiesz, że nam pozostała tylko jedna Dąbrowa.
— Wiem pani.
— I dziś prawieśmy ubodzy.
Julja przerwała wesoło:
— O co to, to nie! coż to mnie babunia za nic sobie liczy.
— Tyś to też mój skarb jedyny. —
— No, więc cicho babciu.
Jan się uśmiechnął tylko.
— A panu, życzę, dodała figlarnie Julja, sprobować szczęścia u podkomorzynej. Panna Matylda będzie miała jeden miljon na banku, Siwicze, Romejki, Bityn, Hlasne, Zawojówkę i Mateczne. — Nie licząc tego, co ma z siebie.
— To jest — kaszlu — dodał Jan.
Oboje rozśmieli się serdecznie.
— A co ja, to powiadam, że wyśmienicie być ubogim, zawołała Julja. Naprzód, choć to wszyscy wiedzą, ubóstwo jest pró-