Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 150.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tykała już ziemi. Julja także zapomniała, że na nię patrzały babka, podkomorzyna, Matylda — Matylda, która przy słabych nerwach miała mocną ochotę do plotek. —
Musiano wreście odwołać nieuważne dziecko; ale po czasie. — Julja mówiła sobie w duszy — będę go kochała!
A gdy kobieta sama sobie powie — kochać go będę! — już kocha.
Jeśli obiecuje ludziom temi samemi słowy — naówczas kochać nie będzie!
Jan zapomniał łzawego spojrzenia czarnych oczów Marji, powiedział sobie w duszy — będę cierpiał, wszystko zniosę, ona być musi moją — ona mi jest przeznaczoną.
Julja biegała jeszcze z narzuconomi jej kluczykami, które przeklinała, gdy turkot powtórny dał się słyszeć i w tejże prawie chwili, otworzyły się drzwi salonu.
Wszedł mężczyzna stary, kulawy trochę, na lasce się opierający, wychudły, zgarbiony, ubogo a raczej brudno i sknersko ubrany. Twarz jego zastraszała wyrazem ni-