Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 148.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szliwała, przeczuwając suchoty, ale wyglądała dość dobrze i nadto nawet, pomimo octu, o któren ją matka strofowała.
Podkomorzyna rzuciła okiem po salonie, zobaczyła Jana i ledwie przywitawszy się ze starościną, zwróciła ku niemu —
— Widzę pana tutaj! a więc tajemnica rozjaśniona. —
Julka niedozwoliła babce zaprezentować gościa. —
— Przecież trwa wyzwanie?
— Uznaję się zwyciężoną.
— Pan Darski — wskazując ręką, przemówiła staruszka.
Podkomorzyna, która się wcale nazwiska tego spodziewać nie mogła, skłoniła się dosyć ozięble sznurując usta, i dodała: — Powinnam się była domyśleć. —
Nastąpiły oklepane pytania — Gdzie pan mieszka? i tym podobnie. Potem Matylda zwróciła się udając niezmiernie lekką i powietrzną istotę ku Marji, którą z zapałem nerwowym ściskać i całować zaczę-