Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 132.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Ale jakże? ubrany —?
— A czy to daleko?
— Przeciwko zwyczajowi?
— Żartuj sobie z tego, śmieszności w tem nie będzie, a niezwyczajna rzecz, byle nieśmieszna w kobiecych oczach, wcale ci nie zaszkodzi.
— Jak każesz ojcze. —
— Radzę i dobrze ci radzę. I nie wyrywaj się ze swemi dobrami w Litwie, owszem milcz. — Już jeśli do kaduka masz szukać żony wysoko, niechże będzie pewność, że cię szczerze kocha. Jeśli cię przyjmie, sądząc żeś ubogi — no, toż to coś znaczyć może. —
Odesłano list i Jan zamyślony, ale weselszy siadł do wieczerzy, do której i Kasper się przystawił posługiwać. —
— A gość? spytał stary. —
— O! już poszedł jak mu tylko list oddano, mówił że mu kazali zaraz powracać.
— Aleś go uczęstował.