Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 129.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jak można. Kasper wiedzący obyczaje, zaraz porwał posłańca i już się wesoło do niego uśmiechając, w najserdeczniejszej gawędzie, wprowadził na przeciwek.
Z ciekawością ojciec i syn zbliżyli się do świecy i stary oddał Janowi list, będąc już pewien, że do niego być musi, ale oddał z westchnieniem. Sam usiadł w krześle swojem i zadumany nalewał sobie krupnik w prostą glinianą misę, która przed nim stała.
Jan czerwienił się po uszy czytając.
— No cóż ci tam piszą? spytał ojciec. —
— Starościna —
— Jakto? sama starościna. —
— Tak, ona podpisana. —
— Cóż tedy?
— Ośmiela mnie i zaprasza do swego domu.
— Tam do kata! honor wielki! odparł Darski poczynając spokojnie jeść krupnik. Teraz chłopcze zginąłeś. —
Jan znów w rękę pocałował i jakby go przepraszał — rzekł cicho —