Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 114.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

miał stosunków. — Któżby go wprowadził? ktoby mógł moralnie ręczyć za niego.
— Rozkaz pani nadto mi pochlebia, żebym mógł pomyśleć nawet sprzeciwić mu się. Muszę więc obszernie i zrywając maskę z siebie, wytłumaczyć się pani. Ale zawczasu boleję, bo wkrótce stracę urok tajemniczości, a przestawszy być zagadką, nie będę nawet pewnie pożądanym gościem.
Julja czekała niecierpliwie końca, nawet Marja czarne swe łzawe oczy z ciekawością wlepiła w młodzieńca, który z kolei obie dziewczęta obejmując ognistym wzrokiem, coraz smutniejszą przybierał winowajcy postawę. —
— Chciałaś pani — jestem posłuszny, mówił po przestanku. Ojciec mój, ledwie tu komu w okolicy znany, dawniej majętny obywatel, dziś ubogi kawałka pola posiadacz, mieszka na granicy Dąbrowej i dożywa pięknych, spokojnych dni starości — zowie się Darski!