Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 071.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziło, reprezentuję go i niedopuszczę, aby z nas szydzić miano. —
— Ale cóż poczniemy?
— Kupić świec woskowych! zawołał marszałek — tak! droższe są, ale tu nad tem zastanawiać się nie możemy. — Mówiłem — idź do Ajzyka.
Tak dramatyczny ten wypadek heroizmem marszałka i jego przytomnością umysłu pamiętną w dziejach miasteczka — rozwiązany został.
Zresztą wszystko już poszło jak z płatka — Na końcu wprawdzie popiwszy się panowie urzędnicy stare różne niechęci wzajem sobie wyrzucać poczęli i dwóch podniosło ręce nawet na siebie, ale i ta trudność jednym tylko guzem całkowicie się ukończyła. —
My wróćmy do początku balu.
Karety i kocze zajeżdżają przed ratusz z kolei, muzyka brzmieć poczyna, marszałkowa i marszałek z dumą przechadzają się po pustej jeszcze sali. Początek wieczoru