Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Ostrożnie z ogniem 060.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

w dobrach Radziwiłłowskich i — jeszcze a! Darmula, szlachcic — ale i to uboż. — Wszystko od D — to uboż jw. pani — A żeby tak z pańska coś być miało, to niewiem, w całej taki okolicy. A chwalić Boga zjadłem tu także nie jedną beczkę soli w tych stronach, ot i u jw. państwa osiemnasty rok, i ludzie mnie i ja ludzi znam. — Zamyślił się. —
Korzystając z tej przerwy starościna, usiłowała go pożegnać słowy: No — to się dowiesz panie Łada, i doniesiesz mi.
— A jakże, jw. pani — muszę się dowiedzieć. Jednakże to coś osobliwego! żebym ja kogo w tych stronach nie znał, a jeszcze z waszecia. —
Byłby nieskończenie prawił, bo już mu się zbierało na wyliczenie systematyczne wszystkich sąsiadów, gdy starościna znowu pożegnała go — więc do zobaczenia.
Rad nie rad wysunął się za drzwi mrucząc, ale zaraz w przedpokoju złapawszy Wojciecha, półtory godziny go wytrzymał