Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 246.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Kobiety zastraszone, zagrożone mękami mogą ją niesłusznie, słowy nieopatrznemi podać w podejrzenie? Stanie się krzywda straszna o pomstę do Boga wołająca.
Król wyznał naówczas jakie już wydane zostały rozkazy, z któremi Witold miał swoich urzędników wyprawić. Kapelan nastawać począł, aby zaufanego kogoś Jagiełło wyprawił od siebie, któryby, jeżeli można, Witoldowych uprzedził i czuwał, by się na królowę nie targnęli.
Słowa przekonywające ks. Mikołaja poruszyły króla, zaniepokoiły go, uląkł się, pożałował pośpiechu. Lecz cofnąć się, zapobiedz zdawało zapóźnem, a rozgłaszać zawczasu obawiał się. Chciał Witoldowi ufać i wierzyć, to gniewał się na niego.
W orszaku królewskim szczęściem znajdował się mąż powagi wielkiej, któremu Jagiełło długiemi laty nauczył się ufać jako wiernemu urzędnikowi i słudze. Był nim Zbigniew z Brzezia, marszałek, do wielu już posług, poselstw i spraw najważniejszych używany, zawsze w nich szczęśliwy, a urzędem swym i znaczeniem w kraju zajmujący stanowisko, które mu w każdym razie wyąstpić dozwalało energicznie.
On jeden mógł być wyprawionym do królowej i czuwać, aby nie popełniono, coby się później naprawić nie dało.