Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 167.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

W kilku godzinach orszak był gotów i zakładnicy. Do nich należał sam król, Zbigniew biskup krakowski, i Zbyszek z Brzezia, marszałek państwa...
Królowa już znowu we łzach stała, ręce łamiąc, a wątpiąc czy król rzymski przybyć zechce, gdy posłowie doń z Wawelu ruszyli i Pomorczyk na koń wsiadając, podniósł ku Sonce w oknie stojącej, piórami strojny kapelusz, wołając wesoło, że jej gościa choćby związanego przystawi.
W krużganku stary król i dwunastu Piastów, składających już pierwszy zastęp gości, żegnało ochoczego Duńczyka.
Lik ten piastowski niemałego blasku obrzędowi dodawał. Najbliżsi królowi książęta mazowieccy stawili się wszyscy, z niemi Bernard z Opola. Książęta z Cieszyna, Raciborza, Oświęcimia, Opawy, z Koźla, i Żegania... A choć Witold obelżywie niemal zaproszenie odtrącił, z litewskich książąt, przybyło także kilku i z Rusi. Krzyżacy pokorniejsi teraz, choć sam mistrz Paweł Russdorf nie stawił się, dwu komturów przysyłali.
Wszystko to już po części na zamku, w części po gospodach i dworach w mieście zalegało wszystkie kąty... W dolnych izbach stoły nie opróżniały się na chwilę, uczta trwała i gwar od rana do późnej nocy.
Biskupi i wysłaniec papieski po klasztorach