Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 123.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zawsze prawie przeważało w radzie. Zgodzili się chętnie wszyscy na to, aby królowi nie czynić oporu i nie przeszkadzać.
Z pewną obawą patrzano w przyszłość, lecz ta była nieuniknioną już.
Król w podróży ciągle małżeństwem był zajęty. Na wszystko się zgadzał, obsypywał łaskami, wymagał tylko, aby mu w tem posłużono...
Wyprawiwszy wskok do Krakowa, po to co do wesela było potrzebnem, polował w Wągrowskiej puszczy.
Ztąd posły i gońce biegały nieustannie to do Nowogródka, który wyznaczono jako miejsce chrztu i małżeństwu, to do Krakowa, zkąd musiano ludzi i podarki, dwór i sprzęt różny ściągać.
Panowie polscy za przykładem Oleśnickiego idąc, gotowali się pokłonić królowej młodej, choć jej sobie nie życzyli.
Spełniała się wola i rachuby Witoldowe...
W najprzepaścistszy koniec zimy, bezdroża i roztopy, napełnił się Nowogródek niespodzianie całemi zastępy dworu Jagiełły, który zdala od stolicy, w małem miasteczku, jakby unikając oczu ludzkich, małżeństwo chciał mieć jak najokazalszem. Witold też siostrzenicę swą, ubogą, wyposażał przynajmniej świetnością orszaku, jaki jej towarzyszył.