Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom I 046.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

prawiony do króla, który naówczas w lasach około Łysej góry na łowach był.
Zręczny poseł, po drodze już, wstępując do grodków i miasteczek, języka starał się dostać o Jagielle...
Wskazano mu miejsce około Słupi, do którego podążył, lecz tu już Jagiełły nie było... Pociągnął w lasy dalej, a Cebulka za nim, nie spoczywając po drodze. Chciał go mieć koniecznie wprzódy nim do Krakowa powróci.
Błądząc tak ledwie w Niepołomicach go napędził. Szczęściem dla niego, lasy tu zwierza pełne, króla wstrzymały. Niebardzo też rad powracał do swej stolicy, gdzie go spornemi sprawy zbyt nękano, choć je zdawał chętnie na innych.
Obrachował się tak zręcznie Cebulka, iż pod noc, gdy Jagiełły się na zamku spodziewano, wyprzedził go...
Z duchowieństwa i panów, których się obawiał Witold, podczas nikogo przy królu nie było, dwór tylko łowczy mnogi i różnych ludzi wiele, co radzi byli z niewyczerpanej szczodrobliwości dobrodusznego pana korzystać.
W izbie dla Jagiełły przygotowanej z taką prostotą, do jakiej on był nawykły, pościel już skórami zasłana, ogień na kominie niewielki, i jadło stało w pogotowiu, aby wygłodniały mógł się pożywić.