Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 233.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozmawiali dosyć długo, aż Oleśnicki odezwał się wreszcie.
— Nie wezwaliście wy mnie do siebie, ja będę względniejszym dla was, i zapraszam na rozmowę do mnie jutro. Zbierzcie się tutaj. Radbym posłyszeć czego chcecie i rozprawić z wami o tych rzeczach, które wam się wątpliwemi wydają.
Uprzejmie więc wzywam was, szanowny panie i celniejszych z pomiędzy szlachty, aby jutro zebrali się u mnie.
Pochlebiało staremu Goworkowi, że biskup do niego z tem, jako do głowy się zwrócił, wziął gorąco do serca rzecz, i przyrzekł uroczyście, że jutro z sobą przyprowadzi do biskupa co przedniejszych ze zgromadzenia. Wyszedłszy od biskupa Goworek pospieszył do Spytka i Dersława, nie tłumacząc się im jak do tego zaproszenia przyszło, zapowiadając tylko, iż jego wezwał biskup wraz z innymi, którzy zechcą uczestniczyć w naradach, u siebie.
Zakrzyczał naprzód Spytek.
— A co mi to ten biskup, aby on mnie wołał do siebie?
Wtórował mu Dersław równie zuchwale, krzyknął coś Strasz, reszta zamilkła. Zaczęły się głosy odzywać nieśmiało.
— Przecie senator i biskup... jak ono jest, to jest...