Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 231.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

obmyślenia przyszłości, a Dersław z boku poddmuchiwał o Bolku Mazowieckim.
Skończyło się na tem, iż nic jednak nie postanowiono i zjazd nie ważył się obalić tego co poprzednie, uroczyściej od niego, wraz z senatorami, przy królu uchwaliły.
Starowina Goworek z Chrobrzan, który na pozór rej tu wiódł i cieszył się tem, że go słuchano pilnie, a wymowa jego ocenioną była jak zawsze, uczuł w końcu żal jakiś, że nie mógł się z nią też popisać przed księciem Kościoła i mężem również słynącym z wymowy, jak Oleśnicki.
Wieczorem nie mówiąc nic nikomu, stary za innemi udał się do biskupa, którego znał dawniej.
Oleśnicki, wiedzący jaką on tu rolę odegrywał, przyjął go ze zwykłą swą biskupią powagą, ale zarazem uprzejmością.
Goworek powitawszy go, użalać się począł nad trudem jaki miał, wśród tego zjazdu starając się ład pewien i porządek utrzymać.
— Nie zaszczyciliście, miłość wasza, zjazdu naszego przytomnością swą — dodał. — Wielka to szkoda, a ja nad tem szczególniej boleję, bo tak znakomitego męża mając tuż obok, nie widzieć go wśród nas... było dla wszystkich upokarzającem. Nie raczyliście.
— Miły mój panie — odparł biskup. —