Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 165.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rzystając z oddalenia Oleśnickiego, czescy wysłańcy się przybłąkali.
W ciągu tej podróży, zabawiając się jak mógł stary pan, przypuszczał ich do stołu, sadzał przy sobie i dawał publicznie apostołować czeskim kapłanom.
W dobrej wierze, mówiących z zapałem o religii, Jagiełło słuchał, nie umiejąc w niej kacerstwa dopatrzć. Niezrozumiałe były dlań różnice pojęć, a Czesi tak pięknie o braterstwie ludzi i miłości Chrystusa opowiadali. Jemu zdawało się, że tak dobrych chrześcijan Rzym nie powinien był odpychać.
Oleśnicki gniewny, znowu gromić musiał, czynić wymówki i oświecać. Wszystkiem już teraz u schyłku panowania był ks. biskup krakowski. On miecz, oznakę władzy w imieniu króla i Polski oddawał nowemu w. książęciu Litwy, jego w sprawie z Krzyżakami wysyłano na sobór do Bazylei. W chwili wyjazdu, niespokojny o przyszłość Oleśnicki, musiał królowi wyrzucać znowu jego winy, z których największą była starość i zwątlone siły.
Gwałtowną napaść biskupa król odparł niemal ze łzami, ale obraził się śmiałością i odezwał z tem, że większe prawo upominania go miałby arcybiskup gnieźnieński, niż biskup krakowski.
Ale ten biskup miał za sobą wszystkich —