Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 158.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Uderzono w dzwony, duchowieństwo, senatorowie, wszyscy mniej królowej przychylni, nieprzyjaciele jej i rodu Jagiellońskiego, okazywali strapienie wielkie, jakby ostatniego tracili potomka, któremu tron należał... Potwarcy znajdowali, że ojciec i macocha za mało śmierć tę uczuli, że łzy nie wylano nad tą mogiłą... Ludność miejska za to cisnęła się ze łzami, narzekaniem, współczuciem do ukwieconej trumienki, którą obok zwłok matki złożono.
Kanonik Świnka zapisał na jej kamieniu grobowym: „Tyś była szmaragdem czystym, liliją białości śnieżnej, fiołkiem niebieskiej woni, hyacyntem co wdziękiem gasił róż purpurę... Gdzie dziś ta piękność twoja? gdzie lica wdzięcznego uroku, gdzie z czoła jasnego promieniejące blaski?... „Spoczywaj dziewico zacna, pod tych kwiatów wieńcem, których zima nie zwarzy, skwar nie spali słoneczny, ani oddechem paszczy krwawej ozionie zapieniony dzik z kłem krzywym”.
Bogu tylko jednemu wiadomo, co ten srogi dzik ze swą paszczą krwawą miał oznaczać na grobie...