Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 081.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Co kilka dni przybywał ktoś do Krakowa. Dowiedziano się tu o rozjechaniu książąt, o chorobie Witolda, a nim Oleśnicki, który przed śmiercią jego z Wilna wyjechał, powrócił do Krakowa, dobiegł tu goniec umyślny, oznajmując o zgonie przeciwnika.
Mogła królowa odetchnąć swobodniej, ale ogarnął ją jakiś smutek, żal nawet po człowieku, który niegdyś dla niej był przyjaźnym, przy którym z dziecka się chowała. Jedno niebezpieczeństwo minęło, ale komu teraz miała się dostać Litwa?
Z początku spodziewała się rychłego króla powrotu, nie wiedząc jak Litwą rozporządzi, bo o Świdrygielle słychu jeszcze nie było.
Sądzili niektórzy, iż król powoła Zygmunta Kiejstutowicza, brata Witoldowego, książęcia spokojnego, który od dawna znaku życia nie dawał, królowi nigdy w niczem się nie przeciwił, i Witoldowi nie był na zawadzie.
Ale po bracie bratu oddać Litwę, było jakby przyznać prawo dziedziczenia rodowi ich, a tego i panowie polscy się obawiali i król chcieć nie mógł.
Gdy powrót króla się opóźnił, coraz niespokojniejsza Sonka, słała ciągle potajemnie dowiadując się, co się z nim dzieje.
Jechali komornicy jej, księża, czeladź dwor-