Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Matka królów tom II 057.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Być może, iż Mikołaj z Sępna rachował na to, że biskup starał się dla rodziny swej zbierać i bogacić ją... ale nie kosztem sumienia.
Odpowiedź Oleśnickiego była chłodna i rozważna. Przyznawał on Witoldowi raz jeszcze, że był godzien nosić koronę, ale Polska mu jej dać nie mogła. On zaś, za żadne w świecie skarby czci i sumienia nie mógł sprzedać.
Przez kilka godzin trwały prośby i dowodzenia próżne, iż Polska nic nie mogła stracić na koronacyi Witolda, że on się ofiarował złożyć tę koronę, że jej żądał tylko, aby zmyć srom z siebie i t. p.
Biskup pozostał przy swojem chłodny ale niewzruszony. Posłowie musieli powrócić z rękami próżnemi. Usłyszawszy to Witold, wpadł w gniew i roznamiętnienie szalone, ks. Julianna płakała ze złości i rzucała się odgrażając.
Oboje chcieli tem mocniej postawić na swojem, im zaciętszy był opór, a Jagiełło ciągle jedno powtarzał, odsyłając do Zbyszka.
Witold raz jeszcze wezwał do siebie Macieja, biskupa wileńskiego i przez niego znowu zaklinał, prosił o koronę, choćby na dzień... obiecując ją złożyć natychmiast.
Jaka myśl tajemna skłaniała go do takiej natarczywości, dziś odgadnąć trudno; to pewna, że nie sama chętka osiągnięcia tytułu królewskiego.
Posunął się nareszcie w. książe tak daleko,