Strona:PL Józef Ignacy Kraszewski-Masław tom 2 129.jpeg

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

sach ukryła. Miejsce jéj zajęło rycerstwo przedniejsze, otaczające Kaźmirza, dwór i służba pańska. Zburzone szopy podniesiono znów, klecąc je dla koni i ludzi.
Dzień i noc pracowano na zamku, poruszano się w obozie, szli i przychodzili posłańcy, gromadzili się zbiegi i tułacze z ziem różnych. Od świtu do nocy Kaźmirza drzwi stać musiały dla nich otworem, bo każdy widzieć go chciał, pokłonić mu się, zaboleć przed nim i poskarżyć.
Pod bokiem króla pomieszczono ciężéj rannych w bitwie, których liczba była znaczna, lecz ci zaledwie się zablizniły rany powracali pod namioty. Pomiędzy okaleczonemi i Wszebor się znajdował, któremu cięcie w kark przez Masława, do kości rozpłatało szyję. Kawałkowi żelaza przyczepionemu do hełmu z tyłu winien był Doliwa, iż głowę uniósł całą. Rana głęboka a niecierpliwość wielka nie prędkie obiecywały uleczenie.
Na dole w kilku komorach drugiego podwórza leżeli wszyscy razem porąbani, tę mając pociechę że się im z wyżek niewieście głosy słyszéć dawały a niekiedy i postać ukazała.
Dla starego Spytka zrazu téż innego miejsca nie znaleziono, i on z rannemi razem się położył.
Wszebor w pobliżu się pomieściwszy, rachował na to iż codzień przybywającą do męża żonę i córkę będzie mógł widywać, a staremu się zalecać.